When na dworze biały snow, wtedy Christmas Święta są.
Christmas tree ma bąbek w bród, a na table pełno food.
Karp fish swimming in the woda, kill him będzie very szkoda.
When na niebie star zaświeci, Santa leci to the dzieci.
I wish zdrowia dla for you, and szczęśliwy New Year too!
Tekst ten, na który natknęłam się po raz pierwszy na fejsbukowej stronie „Karpet z eli, czyli słownik polonijnego angielskiego”, wywołał ogólne rozbawienie nawet u moich mieszających języki dzieci. Zdziwiły się, gdy zarzuciłam im, że „teraz się śmiejecie, ale nieraz same tak mówicie”. A co? Może nie? Dziś pod choinkę kolejna część skrupulatnie zbieranych przeze mnie perełek językowych moich dzieci.
- Średnia, w kościele, szeptem, przestępując z nogi na nogę: – Mama… muszę iść do łazienki bardzo niedobrze.
- Starsza do młodszego brata: – Przestań dłubać w nosie! Mały na to: – I’m not dłubing w nosie! (Przy innej okazji, gdy napomniałam go: – Nie skub tego! – odpowiedział: – I’m not skubing it!)
- Podczas porannej nerwówki poprzedzającej wyjście do szkoły, pytam, czy córki spakowały już lancz. Średnia, cała gotowa, pogania Dużą: – Spak your lunch!
- Do Małego: – Ten zegar z samochodzikiem już nie działa? Mały, z pełną powagą: – Nie, bo nie ma bakterii.
- Mąż kilkakrotnie i bezskutecznie woła Średnią. Gdy ta wreszcie się pojawia, głosi jej kazanie (po hiszpańsku) na temat tego, że on ją woła, a ona nie słyszy. W kazaniu przewija się motyw „Porque no escuchas?! (dlaczego nie słuchasz?) Nadąsana przychodzi do mnie i mówi: – Mama, ale ja go naprawdę nie eskuczałam!
- Kupiłam pudełko rogalików croissant. Mała: – Mama, mogę jednego rogalika? Ja: – Nie. – To co są one na?
- Kelner w polskiej restauracji: – Dziś mamy pomidorową, ogórkową i krupnik. Średnia (po chwili namysłu): – To ja poproszę chrupnik.
- Podczas sprzeczki Małej z Małym o jakąś zabawkę, tłumaczę mu: – Synu, ustąp siostrze, bo to dziewczynka. Mały po chwili namysłu zaczyna energicznie i radośnie… tupać. Po zdziwieniu przyszło wielkie rozbawienie, gdy zdałam sobie sprawę, że on tupie, bo powiedziałam „uSTĄP siostrze” (stomp – ang. tupać).
- Do starszych córek: – Teraz już naprawdę przesadzacie. Jedna do drugiej, zdezorientowana: – Co to znaczy? We change seats?
- No i legendarne już „ja myślę” albo „ja nie myślę”. – Czy ten projekt jest na ten tydzień? – Ja nie myślę. – Czy w przyszłym tygodniu masz zajęcia z tańca? – Ja myślę.
- Do wielu meksykańskich potraw podaje się śmietanę jako dodatek. Ostatnio przy kolacji Mała mówi: – Czy mogę krem?
- Mała uczy się czytanki pt. „Nasza flaga”: – Smutna była historia Polski, kiedy jej sąsiedzi: Niemcy, Rosja i A… A… Australia zabrali polskie ziemie.
- Na próbie Jasełek w polskiej szkole (przygotowywanych w mozole przez grupę pań nauczycielek), pytam Małą: – Na co teraz czekamy? – The panis went to get our angel wings.
- Rozmawiamy ze Średnią na temat telewizyjnego programu o gotowaniu „Everyday Italian”: – Pamiętasz mama, jak ja też mówiłam po… (myśli intensywnie) włochu? (niepewnie) włosach?”
Czy w nowym roku będzie więcej takich perełek językowych? Ja myślę!
Nieźle się uśmiałam! Ale też się zastanawiam jak to będzie u mnie, bo mój mąż Hiszpan, ja Polka, a mieszkać pewnie będziemy poza naszymi krajami, także pewnie coś podobnego mnie czeka 😉 P.S. I niech Australia odda nasze ziemie! 😉
Ty to masz wesoło z dziećmi 🙂 Można się nieźle uśmiać czytając twojego bloga 🙂
a ja jestem ciekawa jak szybko się nauczyłaś hiszpańskiego mając męża Meksykanina? 🙂 ale na co dzień rozmawiacie po angielsku? fajne w sumie takie małżeństwo wielokulturowe 🙂
Olu, już odpowiadam. Hiszpańskiego uczyłam się trochę jeszcze w Polsce metodą korespondencyjną (czy ktoś jeszcze pamięta kursy ESKK?). Będąc już w Stanach zgodziłam się na randkę z obencym mężem w nadziei, że będę miała okazję poćwiczyć hiszpański. 🙂 I tak oto zostałam jego żoną. Tak, między sobą rozmawiamy głównie po angielsku. Hiszpańskiego, w przeciwieństwie do angielskiego, nauczyłam się z mowy. Nie miałam wyjścia, bo liczna rodzina męża między sobą mówi tylko po hiszpańsku. Byłabym wykluczona z rozmów. Do tej pory mam luki gramatyczne i zdaję sobie sprawę, że popełniam błędy. Lecz dogaduję się bez problemu. Co do wielokulturowych małżeństw: to super przygoda dla ludzi o mocnych nerwach. Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam!